Opowieść o księciu pomorskim Bogusławie, historia z czasów Kazimierza Jagiellończyka.
"Konie z trudem wdrapały się na stromy stok wzgórza i ptzystanęły, robiąc bokami. Wtedy rotmistrz podjechał do księcia.
- Tam już Pomorze, wasza książęca mość!
Wskazał opancerzoną dłonią kraniec jeziora, które przygniotło puszczę bukową jak brzeszczot przygniata trawę, gdy ramię nim nie władnie.. Powierzchnia wody iskrzyła się w słońcu niby najprzedniejsza stal - musieli oczy zmrużyć. Bogusławowi zdawało się , że tylko patrzeć, a blask ów przeleje się przez brzegi i zapali gęstwę."
"Konie z trudem wdrapały się na stromy stok wzgórza i ptzystanęły, robiąc bokami. Wtedy rotmistrz podjechał do księcia.
- Tam już Pomorze, wasza książęca mość!
Wskazał opancerzoną dłonią kraniec jeziora, które przygniotło puszczę bukową jak brzeszczot przygniata trawę, gdy ramię nim nie władnie.. Powierzchnia wody iskrzyła się w słońcu niby najprzedniejsza stal - musieli oczy zmrużyć. Bogusławowi zdawało się , że tylko patrzeć, a blask ów przeleje się przez brzegi i zapali gęstwę."