"Czerwone Zwoje Magii" to wciągająca i pełna akcji opowieść o podróżach Magnusa Bane'a i Aleca Lightwooda - czarownika i Nocnego Łowcy. Kto czytał Dary Anioła, ten wie o kim mowa. Czytałam wiele opinii o tym, że książkę można czytać bez znajomości innych historii od Cassandry Clare, jednak moim zdaniem wypada przeczytać przynajmniej 3 pierwsze tomy Darów Anioła, by tą historię odczytać właściwie.
Wszystko zaczyna się po wielkiej wojnie, w której Podziemni sprzymierzyli się z Nefilim i wspólnymi siłami wygrali z przeciwnikiem. Po tak ciężkich wydarzeniach, Alec i Magnus stwierdzają, że przydadzą im się wakacje i wyruszają na podróż po Europie. Jednak nie mają co liczyć na spokojne wakacje. Wszystko komplikuje się, gdy dowiadują się o żarcie Magnusa sprzed paru stuleci. Małym kulcie wymyślonym dla śmiechu, który teraz nie jest już taki mały ani zabawny. Szkarłatna Ręka staje się zagrożeniem, i Magnus musi się tym zająć, by naprawić swoje winy. Jednak jego chłopak nie ma zamiaru siedzieć bezczynnie - w końcu jest Nocnym Łowcą, i nawet na randki zabiera ze sobą broń, zawsze gotowy do bitwy.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Od pierwszego pojawienia w Darach lubiłam Bane'a, ale dopiero teraz naprawdę pokochałam tą postać i Aleca, który za to w poprzednich książkach lekko mnie irytował. Wreszcie bohaterowie dostali chwilę dla siebie, i chociaż nie była ona tak spokojna jak na to liczyli, jest to okazja by lepiej odkryli siebie nawzajem. I żebyśmy my poznali lepiej kulisy ich związku.
Bardzo podobało mi się odkrywanie historii Magnusa wraz z Alekiem. By pozbyć się kultu bohater musi stawić czoła swojej przeszłości, swoim demonom. Młodego Lightwooda też czeka wiele wyzwań, i to nie tylko ze strony kultu, bo z każdą chwilą lepiej uzmysławia sobie jak bogate życie miał jego partner. Ale o tym wszystkim lepiej przeczytajcie sami.
Akcja była szybka i zaskakująca. Opowiedziana w barwny sposób, tak bardzo pasujący do Magnusa. Po prostu uwielbiam ten styl. Wszystko poprowadzone jest lekko i zabawnie, co tylko sprzyja szybszemu czytaniu.
Po tej historii, inaczej patrzę na relację Magnusa i Aleca. Bawiłam się z nimi świetnie i nie mogę się doczekać ich kolejnych przygód. Myślę, że ta książka zapisze się u mnie jako jedna z ulubionych historii o Nocnych Łowcach.