Mroźna zima. Otaczający śnieg i chłód. Mroczne kruki. Szetlandy. Idealna sceneria do historii kryminalnej. Sama zapowiedź budzi grozę.
•••
Na spokojnej wyspie, gdzie każdy każdego zna, ginie młoda dziewczyna. Zostaje znaleziona martwa, a wszystkie oskarżenia padają na Magnusa- samotnika, mężczyznę z zaburzeniami psychicznymi. Społeczność ogarnia strach, kiedy detektyw mimo wszystko podejmuje się śledztwa.
•••
Moje pierwsze spotkanie z autorką. Nie spotkałam się wcześniej z serią szetlandzką, a przeczytałam do wyzwania
#20książekw40tygodni u
@magdasdayW wyzwaniach to jest super, że mając narzuconą z góry lekturę, poznajemy książki, o których wcześniej nie słyszeliśmy, a które okazują się dla nas bardzo ciekawe.
Tak było u mnie tym razem, z chęcią sięgnę w przyszłości po resztę serii Ann Cleeves. Książka mnie wciągnęła i zaciekawiła.
Zaczynamy z gotowym pomysłem na zakończenie, ale szybko orientujemy się, że coś tu nie gra. Winę przerzucamy z bohatera na bohatera, przestajemy ufać komukolwiek.
Muszę się pochwalić, że z jednym udało mi się trafić! Lubię, kiedy długo nie umiem się domyślić zakończenia.
Z drugiej strony nie mam takiego wewnętrznego przymusu, żeby rzucić wszystko i czytać kolejną część. Niektórzy bohaterzy działali mi na nerwy na tyle, że przewracałam oczami, kiedy tylko się orientowałam, że rozdział będzie się kręcił wokół nich (miałam tak np. z Magnusem).
Dobra książka, podobała mi się, ale nie przepadłam. Cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać, miło spędziłam z nią czas, ale nic by się w moim życiu nie zmieniło, gdybym jednak jej nie poznała. Nie czułam tylu emocji, ile chciałabym czuć.