Kiedy Cubitus bierze się do czegoś, nie oczekujemy wprawdzie najgorszego, ale zawsze można się spodziewać co najmniej niespodzianki... O, to na pewno!
Gdy wuj Tomasz podejmuje jakieś przedsięwzięcie, nie można wykluczyć pewnej, hmm... niezręczności z jego strony, jednak te wielkie, siwe wąsy są tak ujmujące, że trzeba wszystko mu wybaczyć.
Kiedy pojawia się Marszałek, bójka z pewnością wisi w powietrzu, zwłaszcza jeśli Cubi znajduje się w odległości mniejszej niż kilometr od swego "brata".
Zaraz! Mam czarnego kota, a nawet nei przyszło mi do głowy, by nazwać go Marszałkiem... No tak, gdy ja biore się do czegoś...