Trzeba w końcu postawić sprawę jasno – w życiu Olivii Bevelstoke nie dzieje się nic ekscytującego. Ile można znieść mdłych rozmów o kolorach sukien czy nudnych plotek z niezliczonych, nieciekawych przyjęć. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy jej sąsiadem zostaje tajemniczy sir Harry Valentine, o którym krąży mrożąca krew w żyłach historia, że zamordował swoją narzeczoną. Kto jak kto, ale Olivia musi poznać prawdę! Jakie szczęście, że okna jej sypialni wychodzą akurat na gabinet, w którym mężczyzna spędza większą część dnia. Teraz pozostaje tylko dyskretnie zająć miejsce, w którym dziewczyna będzie niewidoczna, i rozpocząć obserwację. Tak doskonałego szpiega Anglia jeszcze nie miała! I wszystko mogłoby się udać, gdyby nie fakt, że Valentine jest pracownikiem Ministerstwa Wojny i w te klocki nie ma sobie równych, więc od razu zauważył piękną nieznajomą, która śledzi każdy jego ruch. Pytanie tylko – w jakim celu?
Dobre, zabawne, nawet z dreszczykiem :) Olivii Bevelstoke na pewno nie można określić mianem niezdecydowanej mimozy, co jest dużym plusem. Gdyby historia potoczyła się tak, że dałaby księciu Gomarowskiemu w jadaczkę, z przyjemnością oceniłabym książkę na 7 gwiazdek :)