Poznawanie historii, gdy mamy do dyspozycji książki historyczne, pozwala czytelnikowi zagłębić się w wartką narrację i poznać fascynujące szczegóły. Dobrze napisana powieść nie streszcza jedynie suchych faktów – pozwala poczuć ducha epoki i jej atmosferę. Czytając mamy wrażenie, że jesteśmy uczestnikami zdarzeń. I dokładnie to wszystko stało się moim udziałem podczas lektury "Carycy" Ellen Alpsten.
Trzeba przyznać, że gdy koleje losu rzuciły Martę Helenę Skowrońską na moskiewski dwór, jej kariera przypominała nieco historię Kopciuszka. Chłopska córka, biedna, ale piękna Marta w wieku piętnastu lat zostaje sprzedana na służbę. Tam w akcie desperacji popełnia zbrodnię i musi uciekać. Dwa lata później dziewczyna najmuje się na służbę do ewangelickiego pastora Glücka w inflanckim Marienburg, gdzie poślubia później szwedzkiego dragona Johanna Rabę. Gdy w czasie wojny północnej miasto zdobywają Rosjanie Marta trafia na służbę do marszałka Szeremietiewa. Tu spotka ją Aleksandr Mienszykow, niezwykle wpływowa postać, dzięki któremu dziewczyna poznaje samego Piotra I a on zakochuje się w niej.
Już w 1707 roku car potajemnie miał ja pojąć za żonę, co oficjalnie robi w 1712 roku, zaś 12 lat później mianuje Katarzynę carycą. Po jego śmierci zostanie ona pierwszą samodzielną władczynią Rosji.
Na tych faktach Ellen Alpsten buduje postać Katarzyny Aleksiejewnej, zamiast surowej relacji otrzymujemy tutaj wachlarz barw, emocji i nastrojów.
Życie Katarzyny pełne jest cierpienia, bólu, niesprawiedliwości, zdrad ale nie braknie jej także wpływów i splendoru. Kiedy umierają jej dzieci współczujemy kobiecie-matce. Caryca jest inteligentna, sprytna ale również wyrachowana, bezkompromisowa i bezwzględna. Niejednoznaczna, fascynująca i odrażająca zarazem. Niewątpliwe była postacią wyjątkową.
Poza kreacjami bohaterów Alpsten doskonale kreśli realia ówczesnych czasów, pokazuje przepaść między przepychem carskiego dworu, a wyzyskiem poddanych i ich skrajnym ubóstwem. Wzmianki o okrucieństwach i kosztach ludzkich, jakie wiązały się z wojnami Piotra jak i projektem jego życia- budową Petersburga, mrożą krew w żyłach.
"Caryca" to powieść pełna dramatów namiętności, szaleństwa i rozpusty dworskich uciech, tragedii prostych biedaków, ludzkich błędów, upadków i triumfów. Sylwetka Katarzyny ukazana jest niezwykle plastycznie, żywiołowo - towarzyszymy jej w przemianie z dziewczyny ze społecznych nizin do samodzielnej władczyni Rosji, niemal zachłannie, niecierpliwie. Praczka Marta zostaje imperatorową, jaką cenę przyszło jej za to zapłacić?
Zapewniam, że tą historię naprawdę trudno odłożyć. Czytajcie!