„Była sobie miłość”, to piękna opowieść o miłości, poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi i o wyborach, które nie zawsze są łatwe.
Poznajemy uroczą kobietę, która pomimo przeciwności losów, potrafiła podnieść się i zawalczyć o swoje szczęście. Ma kochającego męża, Michała, który świata poza nią nie widzi. Tuż przed Wigilia mężczyzna decyduje się na wyjazd do Australii, by zarobić na ich największe marzenie. Z jednej strony wyjazd ten jest dla nich wielką szansą, a z drugiej strony nie chce teraz zostawić żony samej, gdy w ich domu znowu zagościł „Wielki Smutek”. Ula i Michał znają się od czasów piaskownicy, a od siedmiu lat są małżeństwem. I jeszcze nigdy dotąd nie rozstawali się na tak długo.
Aby Ula nie czuła się samotna i miała powód by wyjść na spacer, Michał podarował jej pieska. Był to szczeniak rasy corgi, którego nazwali Bingo. Nie wszystko było tak jak sobie zaplanowali. Po paru miesiącach pobytu w Australii, Michał miał wypadek na budowie. Ula zostawiając pieska pod opieka sąsiadki, pakuje się i jedzie na lotnisko. Bingo uciekł jednak swojej nowej pani. Pech chciał, że schował się w samochodzie, który jechał z Warszawy aż do Gdańska. Szczeniak z tęsknoty za swoją panią postanowił wrócić do domu. Po drodze spotykał różnych ludzi, których spotkało jakieś nieszczęście, a jego chwilowa obecność w ich życiu, w jakimś sposobem im pomogła. Można powiedzieć, że miał nosa do ratowania zagubionych, przerażonych dusz.
Dlaczego Michał musiał jechać do Australii? Co go tam spotkało i czy przeżył wypadek? Czy Bingo odnalazł swój dom? Przekonajcie się sami.
Pani Kasia po raz kolejny oddała w nasze ręce piękną historię. Historię o miłości ponad wszystko i pomimo wszystko. Bardzo polubiłam Ulę. Kobietę, która świetnie poradziła sobie z depresją i kiedy trzeba było potrafiła być oparciem dla Michała. Jej mąż to przykład idealnego męża. Przystojny, stawiający Ulę na pierwszym miejscu i umiejący zrobić wszystko, by była szczęśliwa. Oprócz wzruszającej opowieści o Uli i Michale, autorka równolegle ukazuje nam przygody Binga. Ten uroczy szczeniak na pewno oczaruje każdego. Nie tylko postacie w książce, ale również czytelników. Jego przywiązanie do pani i tęsknota za domem sprawiły, że miałam nie raz łzy w oczach i bardzo mu kibicowałam, by trafił do Warszawy. W szczeniaku przemierzającym pół Polski nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie ciekawe wplecenie w jego podróż różnych osób, które były pokrzywdzone i z jakiś powodów nieszczęśliwe. Obecność w ich życiu pieska spowodował, że osoby te zaczynały się na chwilę i zastanowiły się co można zmienić w swoim życiu. Bingo to takich dobry duszek, który wyzwalał w nich te chwile refleksji.
Książka jest idealnym prezentem dla każdego. Bardzo polecam!