Hej
Jak tam mijają Ci wakacje? Mi bardzo aktywnie, a jednocześnie zdecydowanie za szybko 🙈.
Na szczęście w tej aktywności nadal udaje mi się znaleźć chwilę na czytanie. Dziś przychodzę opowiedzieć o "Bramach Sodomy " autorstwa Roberta Forysia, wydanych przez WarBook.
Na początek wyobraźmy sobie Europę ukształtowaną przez konsumpcjonizm, społeczeństwo wyręczane we wszystkim przez sztuczną inteligencję i maszyny, którymi kieruje grupa rządzących. Jednak ta grupa dba tylko o własne dobro. I czy wszystkie przedstawione postaci opływają w luksusy? No właśnie nie. Bogaci mieszkańcy odgrodzili się wielkim Murem od wędrówki ludów. Pod bramą Muru rośnie powoli nowe wielokulturowe miasto- Nowa Sodoma, w którym toczą się nieustanne walki o władze i wpływy, a życie ludzkie jest tylko towarem. Gdy ginie synek mułły, jednego z głównych przywódców w Nowej Sodomie, polski porucznik policji, mającej kontrolować sytuację za bramą dostaje zadanie odnalezienia go, jeśli mu się nie uda sytuacja, nad którą policja i tak już ledwo czuwa zupełnie wymknie się spod kontroli.
Twórczość autora znam już z serii fantasy postapo o Vincencie Sztejerze i bardzo ją sobie cenię. Tu tło fabularne jest inne, brak fantastyki, poza przeskokiem w przyszłość, jednak styl autora jest bardzo charakterystyczny i rozpoznawalny. Kolejny bohater, który ma w sobie iskrę buntownika opowiada nam o swojej misji i przedstawia zepsuty świat, którego częścią niby jest, a jednocześnie z tym zepsuciem to końca nie może się pogodzić. Jest krwawo i brutalnie i mimo dozy polityki i militariów za którymi nie przepadam książkę czytało mi się przyjemnie i szybko. Dodatkową wartość wnoszą smaczki historyczne wplatane przez autora. Powieść jest też swoistym ostrzeżeniem przed tym do czego może dojść ludzkość jeśli nie będzie pamiętać o wyższych wartościach. No i jest gratką dla miłośników sensacji i kryminału z lekką nutką science fiction 😉