Właściwie almos napisał już wszystko co ja mogłabym napisać na temat tej książki. Jest nie gruba, więc czyta się szybko. A opisany w niej jeden z dni urzędnika państwowego trzeciego stopnia, Arkadija Lwowicza, śmieszy i przeraża jednocześnie. Na przykład temat braterskich męskich pocałunków (któż ich nie pamięta) 😉, nieźle mnie rozbawił. Ale kiedy przyszła "mafia" , by dostać glejt na oddanie podatku Vat, już tak śmiesznie nie było 😳
Ciekawy są też smaczki z życia samego pisarza. Który przez pewien czas sam był takim "urzędnikiem" . Synem Niemki i rosyjskiego żołnierza. Kiedy matce w końcu udało się uzyskać pozwolenie na wyjazd do swojej ojczyzny, musiała zostawić swojego kilkuletniego syna, który trafił do sierocińca. Był on przecież Rosjaninem....
Książka moim zdaniem, na pewno warta przeczytania. Dla zachęty dwa cytaty :
"Gdzie lista firm, które należy niezwłocznie obsłużyć, według standardów, z zamkniętymi oczami, zabetonowanymi uszami, odciętym językiem ?"
"A kto ważniejszy, książę czy hrabia?. Kto ma więcej pieniędzy ,powiązań i przebiegłości, ten będzie panem życia."