Uwielbiam ten cykl, uwielbiam wielkie kobiety, o których opowiada autorka, świetnie mi się czyta napisane przez nią książki, ta również nie była wyjątkiem, mimo objętości skończyłam ją bardzo szybko. Niestety nie było tak kolorowe jak zazwyczaj, ponieważ tak bardzo nie podobało mi się przedstawienie postaci Elżbiety York oraz Henryka VII, muszę dopisać też, że nie jestem fanką Elżbiety Woodville, ale w książce jej poświęconej była przedstawiona naprawdę fajnie, tak w tej bardzo mnie irytowała, jak większość postaci. Faktów oczywiście nie znamy, a pisarka ma szerokie pole do popisu w swoich powieściach i wyobraźnia zadziałała, ale dla mnie to jednak było za dużo. Z tego co osobiście się orientuje król Henryk był raczej lubianym i szanowanym władcą, a z pewnością dobrym, jednak ta historia przeczy wszystkiemu co sądziłam, że o nim wiem. Zresztą to samo mogę powiedzieć o jego żonie. No ale tak sobie autorka zaplanowała, to tak jest. Dla mnie to na minus, bo mimo przyjemnej ostatecznie lektury, bardzo często się irytowałam zachowaniem bohaterów, bo czasem przekraczało to granice racjonalności. Mam także inny minus, mianowicie przez cały tom odbywał się w kółko ten sam schemat: powodzi się, są szczęśliwi, zaczynają się problemy i wzajemne oskarżenia, nienawidzą się, bitwa iiii od nowa. Naprawdę już mnie to mocno męczyło. Opinia krótka, bo znacznie łatwiej przychodzi mi pisanie komplementów niż krytyki. Tak jak napisałam wyżej, styl autorki jak zawsze świetny, tylko tym razem fabuła nie trafiła w mój gust.