Piszę po kilkudniowej przerwie, w czasie której często myślałam o tym, co przeżyli nasi mężczyźni w mieście. Nic nie zapowiadało wstrząsu, jaki nas czekał przy końcu relacji z wyprawy. Leon, kontynuując swoje sprawozdanie, krótko opisał, jak przez wybity otwór weszli do korytarzyka, który prowadził do obszernego pomieszczenia. Znajdowały się w nim artykuły spożywcze, alkohol oraz inne rzeczy, które potem przywieźli na farmę. Ponieważ nie udało im się przywieźć wszystkiego... fragment książki