Gdy byłam małą dziewczynką, uwielbiałam czytać baśnie. Miały coś magicznego! Niezwykłe historie z morałem, który sprawiał, że na moment zatrzymywałam się nad lekturą.
Mam już swoje lata, ale nadal baśnie przywołują u mnie szybsze bicie serca i przyjemnie rozlewające się w środku ciepło. Dlatego też z ogromną ciekawością i niezwykłą przyjemnością sięgnęłam po "Baśnie Śnieżnego Lasu". Nie zawiodłam się!
Sophie Anderson stworzyła nietuzinkową historię opierając się na rosyjskim folklorze. To piękna opowieść o poszukiwaniu samego siebie. Uczy samoakceptacji i dążenia do postawionego sobie celu. Pokazuje, że warto działać razem, a nie w pojedynkę. I wiecie co? Niby to baśń skierowana do młodszego ode mnie pokolenia (dzieci i młodzieży), ale ja byłam nią oczarowana i chłonęłam historię jednym tchem, wyciągając z niej jak najwięcej. Więc spokojnie może po nią sięgnąć również dorosły, dojrzały literacko czytelnik - mówi to Wam zapalona czytelniczka, której 30stka już macha z oddali.
Smaczku całej historii dodają opowiadane baśnie pod koniec większości rozdziałów - każda ma morał i idealnie wpisuje się w toczącą się akcję. Dodatkowo książka jest pięknie wydana - malownicze i bajkowe ilustracje, bajeczna okładka i twarda oprawa książki tworzą całość, obok której ciężko przejść obojętnie.