Pełna soczystego humoru, miejscami rubaszna, znakomicie napisana opowieść o dwóch podróżach autora po Irlandii. Wiele w niej zabawnych anegdot i celnych spostrzeżeń składających się na wizerunek narodu, który powszechnie przyjęte normy rozumie zupełnie inaczej niż jakikolwiek inny naród na świecie. McCarthy przywołuje stereotypy i bawi się nimi jak karykaturzysta. Jego Irlandia to Michael Collins i Van Morrison, tajemnicze kromlechy i kiczowate posesje nowobogackich, irlandzki luz, gościnność i spontaniczność, ale też niepunktualność, niesubordynacja i brak zdolności organizacyjnych. ?Najpierw parskasz śmiechem, a chwilę potem popadasz w zadumę, bo oto uświadamiasz sobie, że dowiedziałeś się czegoś nowego o człowieku. A wszystko podlane zostało historycznym celtyckim sosem - lekkim, choć wcale nie rzadkim, zostawiającym wspomnienie znakomitego smaku? - napisał jeden z recenzentów.