Co za rozczarowanie! Wszystko w stylu figuratywnym!" Dla przeciętnego widza pierwsza indywidualna wystawa Balthusa (w paryskiej galerii Pierre) okazała się prawdziwym szokiem. Był rok 1934, a on miał 26 lat. Wiatr historii wiał w inną stronę, królowała abstrakcja i surrealizm, a dążenie Balthusa do „odrodzenia malarstwa" (jak ujął to poeta Pierre-Jean Jouve) sprawiało, że przynajmniej z początku postrzegany był jako artysta drugoplanowy. Jego twórczość opierała się w równej mierze na wyobraźni co na pewnego rodzaju realizmie, który można usytuować gdzieś pomiędzy sztuką quattrocenta i najsurowszym klasycyzmem. W artykule opublikowanym w tym okresie w „La Nouvelle Revue Francaise" Antonin Artaud stanął w obronie dziwacznej twórczości Balthusa.