Jest to schematyczna obyczajówka, ale i tak przeczytałam ją z wielką przyjemnością. Zresztą, z równie miłą radością czytałam kilka lat temu poprzednią książkę autorki 'Medalion szczęścia'. Pani Pytlak pisze o kobietach po przejściach, które próbują odszukać szczęście w sobie i wokół siebie i na nowo cieszyć się życiem. Pamiętam, że w tamtej książce bohaterka piła sobie winko. Teraz ta bohaterka o wdzięcznym imieniu Michalina winka pić nie może, a nawet kawy, ale po rozmaitych ciosach od losu znów szuka szczęścia rozglądając się wokół, patrząc na ludzi, których los jej zsyła, zmierzając się z wydarzeniami, które tenże los przed nią stawia. Jak to w obyczajówce bywa, wydarzenia są typowe dla tego gatunku, czyli domek na wsi, miłość, praca i świetne zbiegi okoliczności, które w życiu się nie zdarzają tak jak w powieściach, ale jest to książka, która ma przynosić radość czytania. I przynosi, bo czytamy o dobrych emocjach i dobrych rzeczach, czasami po długim okresie płaczu i nieszczęścia. Dużo tu się dzieje w tej powieści i są typowe dla tego gatunku perypetie bohaterki, ale mi się to podobało, bo przez prawie miesiąc, czytając nocami przez godzinkę byłam sobie w Warszawie i gdzieś na Mazurach. Jeśli chodzi o język i styl pisania to nie powala on oryginalnością i początek jest lepszy niż druga połowa książki, ale można ją czytać z przyjemnością, jeśli się ma ochotę na takie lekkie książki.