Postanowiłem zapoznać się z kolejnym tomem cyklu, mimo że pierwszy nie spełnił moich oczekiwań. Zbyt mało tego co lubię w fantastyce, a zbyt dużo tego czego nie lubię. Kolejna część nosi identyczny tytuł, czyli „Armada”.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Krążowniki, statki admiralskie, transportowce wojenne, moduły techniczne... Armada to konwój tysięcy pojazdów kosmicznych, poszukujących nowych form życia na nieznanych planetach. Statki Armady są zamieszkiwane przez stworzenia pochodzące ze wszystkich stron galaktyki. W gronie kosmicznych podróżników jest nawet jeden człowiek – Navis, młoda agentka wywiadu Armady.
„"Armada" to kultowa seria komiksów SF. Zabierałem się do niej z wielkimi oczekiwaniami. Problem w tym, że nie wszystkie je spełniła.
Historia ta jest mało oryginalna i zbyt szybko poprowadzona jako opowieść która powinna zaciekawić . Trudno też nie uznać bohaterki za kolokwialnie mówiąc głupią. Do tego nadmiar erotyki sprawia, że wiek docelowego odbiorcy obniża się do zakompleksionych nastolatków.
Wielkim plusem są za to znakomite rysunki, dopracowane i miłe dla oka, bogactwo wymyślonego świata i świetne wydanie.”
Niestety wszystko to co napisałem o pierwszym tomie znakomicie opisuje tom drugi. „Niestety” nie odnosi się nadal do rysunków, które są znakomite nadal i rekompensują moje rozczarowanie całością. Szkoda, ale być może nie dorosłem do aż tak kultowych tytułów.