Nowy i ostatni na razie tom „Armady” to doprowadzenie do finału pewnej części losów Navis i wyjaśnienie masy rzeczy z jej przeszłości. Nierówny poziomem, ale nadal bardzo warty uwagi.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Krążowniki, statki admiralskie, transportowce wojenne, moduły techniczne... Armada to konwój tysięcy pojazdów kosmicznych poszukujących nowych form życia na nieznanych planetach. Statki Armady są zamieszkiwane przez stworzenia pochodzące ze wszystkich stron galaktyki. W gronie kosmicznych podróżników jest nawet jeden człowiek – Navis, młoda agentka wywiadu Armady.
Armada od pewnego czasu stała się opowieścią niemal telenowelową. Operą mydlaną dziejącą się w kosmosie, gdzie matka, ojciec, dziecko, dziwne, pokręcone relacje, dalsi krewni i jeszcze sekrety przeszłości. Ale nadal fajnie to wypada, bardzo przyjemnie jest poprowadzone, a graficznie to już w ogóle robi wrażenie. Bo super narysowana to seria, to raz. Czasem widać, że rysownikowi chce się bardziej i bardziej w jego gust trafia dana fabuła, czasem mniej, zawsze poziom jest jednak wysoki. Klimat też jest świetny, a wydanie dopełnia tego wszystkiego. Więc jeśli szukacie dobrej serii SF, Armadę bierzcie w ciemno, ale od początku, bo to jednak jedna, duża saga, nawet jeśli złożona z mniejszych, samodzielnych często opowieści.