Książeczka powstała z inspiracji tradycyjnego ludowego rysunku, który nabyłam kiedyś na targu w małej meksykańskiej wiosce. Mieszkający tam Indianie cieszyli się zasłużoną sławą jako twórcy pięknych rysunków i malowideł wykonywanych na papierze z kory drzewa amate. Kupiłam ten rysunek z zamiarem oddania go komuś w podarunku, jak to zwykle bywa po powrocie z zagranicznych podróży. Ale już w domu, po dokładniejszym przyjrzeniu się rysunkowi, uderzyła mnie myśl, że oto mam w ręku dzieło, które może być wykorzystane jako znakomita pomoc dydaktyczna w nauce czytania. Rysunek ten jest bowiem bogatym, niesłychanie gęstym zapisem, kroniką codziennego życia mieszkańców tej ziemi. Zaprasza nie tylko do obejrzenia, ale do odczytania, do zinterpretowania. Można powiedzieć, że jest tak gęsty jak las lub po prostu otoczenie, w którym żyjemy. Rodzimy się przecież w świecie pełnym ludzi i przedmiotów, nóg stołowych, krzeseł i innych mebli. I właśnie w takim świecie raczkujące dziecko musi się zorientować, jak przechodzić z jednego pomieszczenia do drugiego, nie rozbijając sobie głowy. Tak więc ten rysunek postanowiłam wykorzystać do tego, by nasi wychowankowie ćwiczyli się w sztuce orientowania się w gąszczu różnych konturów i w pozornym chaosie rozmaitych elementów odnajdywali porządek rzeczy. Jest to więc czytanie przestrzeni. Wstęp do rozpoznawania później liter jako wskazówek do odkrywania zakodowanych w nich słów, zdań, myśli.