Z pewnością w polskojęzycznej literaturze nie było jeszcze takiej pozycji. Jej nielinearna narracja, bezpardonowość, użycie przez autora niezliczonej ilości niespotykanych porównań, wykorzystanie wielu technik literackich oraz bardzo kontrowersyjnych tez, mających zakorzenienie w historii filozoficznych sporów, a przede wszystkim żonglowanie nastrojami czytelników sprawiają, że nie można jej jednoznacznie zaklasyfikować.
To słowa wzbogaciły i pokryły świat niezliczonymi warstwami sensu, pogrążając go w mroku. Powietrzem naszych czasów coraz trudniej oddychać, a prawda jako taka stała się tylko jednym z wielu słów. "Amok" jest chwilami porażająco naturalistyczny, bezwstydnie wulgarny, pełny skatologicznych, paranoicznych i delirycznych obrazów, chwilami zaś impresjonistyczny, wręcz liryczny. Taki bowiem jest jego główny bohater Chris, zdemoralizowany intelektualista oraz jego otoczenie, w którym alkohol, narkotyki i seks są wszechobecne. Miejsce akcji i czas nie grają tu pierwszorzędnej roli, a odczytań tych inskrypcji może być bardzo wiele. Czy zrealizowaniem postulowanej w "Amoku" idei eutanazji języka jest brutalny mord dokonany na Mary, która mogłaby być personifikacją filozofii? Nie wiemy tego. Przydomek "Cesarz metafor" nadany autorowi przez internautów nie jest tu bezzasadny. Z pewnością nie da się tej lektury potraktować obojętnie, o czym ostrzegają, już na samym wstępie, słowa Chrisa: "Już cię zainfekowałem. Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić. Będziesz do mnie powracać w nieskończoność, choćby czołgając się windą. W czołganiu się nie ustawaj!"