Najważniejsze w kulturze są wartości. To nie jest nowa idea, aczkolwiek wielu o niej zapomniało, a inni nawet gorliwie rugowali ten pogląd z obiegu naukowego, artystycznego i - potocznego. Ściślej mówiąc, w tym poglądzie chodzi o wartości pozytywne. Ale pełna skala zawiera obok nich także anty-wartości. Czyli negatywne odpowiedni cnót, które są wpisane w nasze idealne zasoby duchowe - wielkimi literami i złotymi zgłoskami. A więc mamy sytuację, w której wartości z antywartościami stale ścierają się ze sobą, kłócą, konkurują i walczą o prymat. Kultura jest terenem napięć, rozdroży, dylematów i konfliktów wartości. Ich rozstrzygnięcia lub przeciwnie - stany impasu, trwanie dobra i zła w równowadze - często w pomieszaniu - to dzień powszedni kultury. Przeżywanie tej gry wartości, wybory aksjologiczne, opowiadanie się po jednej ich stronie lub uchylanie się od wyboru to właśnie decyduje o kierunku rozwoju kultury, buduje jej nastrój, styl, określa jej istotę i zawartość. W łonie kultury wartości konkurują ze sobą, walczą o miejsce, o prymat, wygrywają lub przegrywają ze swą alternatywą... I nie należałoby w tym widzieć zagrożenia dla kultury jako całości, dopóki zawiera ona silny zrąb i dominującą tkankę wartości pozytywnych, dóbr i cnót kardynalnych. Dzięki temu zło znajduje się pod kontrolą, napotyka w swej ekspansji na opór. Wówczas kultura nie tylko jest wielka, ale staje się interesująca... Ostry przechył w stronę nihilizmu i negatywizmu, immoralizmu, katastrofizmu, turpizmu i czarnych utopii - zabija kulturę jako zjawisko sprzyjające życiu, jako źródło sensu. Andrzej Tyszka, 2007