Tam musi być piekło! Załoga Scheera pełna była podziwu i uznania dla tego, twardo odgryzającego się nieprzyjaciela, któremu w tym piekle płomieni i rozrywających się pocisków udawało się jeszcze z ostatniego zdatnego do użytku działa prowadzić celny ogień. Na Scheerze nikt nie znał nazwiska dowódcy krążownika pomocniczego. Jedno było pewne, że musiał on być prawdziwym Brytyjczykiem i oficerem starej marynarskiej szkoły, którego osobowość była tak silna, że powierzeni mu ludzie jak opętani wykonywali wszystkie jego rozkazy, pomimo że wiedzieli, że na wygranie tego pojedynku nie mają żadnych szans. Fragment z Admirala Scheera