Właściwie, gdyby nie Basia @zaczytana_book pewnie nawet nie usłyszałabym o tej książce. Jednak po przeczytaniu jej recenzji patronackiej, stwierdziłam, że historia opisana w „MVP. The Most Valuable Prize” brzmi, jak coś, co mi się spodoba. Czy moje przeczucie mnie nie myliło? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Troy i Mia, czyli główni bohaterowie książki Oli Rochowiak, to dwójka nastolatków, których życie kręci się wokół lokalnego liceum. On jest kapitanem i gwiazdą licealnej drużyny koszykarskiej, natomiast ona dorabia sobie w szkolnej stołówce, aby zdobyć pieniądze na wymarzone studia. Nic ich nie łączy, nie mają wspólnych znajomych, a Mia jest wręcz przekonana, że Troy nawet nie zna jej imienia, jednak wszystko zmienia się w momencie, kiedy chłopak składa jej pewną propozycję. Czy dziewczyna na nią przystanie?
Jedno jest pewne, nawet jeśli Mia mu odmówi, Troy należy do osób, które nigdy się nie poddają. Czy udawany związek pomiędzy głównymi bohaterami przerodzi się w prawdziwe uczucie? Po odpowiedź na to pytanie odsyłam was do lektury!
Muszę przyznać, że po przeczytaniu kilku pierwszych stron historia stworzona przez Olę Rochowiak od razu skojarzyła mi się z pewną disneyowską produkcją, w której główny bohater o tym samym imieniu również grał w koszykówkę. Jednak bardzo szybko okazało się, że poza tymi dwoma podobieństwami te historie różnią się diametralnie, więc już więcej nie zaprzątałam sobie tym głowy, skupiając się na lekturze. I powiem wam, że przepadłam.
Bardzo podobała mi się kreacja postaci i to nie tylko tych pierwszoplanowych, chociaż Troy skradł moje serce swoją opiekuńczością i tym, jak za każdym razem stawał w obronie Mii, gdy tylko ktoś mówił coś złego na jej temat. Jednak najbardziej podobała mi się kreacja siostry Mii, która rozczulała mnie swoim zachowaniem, za każdym razem, kiedy się tylko pojawiała, ale polubiłam również jej mamę, która za sprawą swojej „obsesji” na punkcie Troja rozbawiała mnie do łez. Wspominając o bohaterach, nie można jednak zapomnieć o przyjacielu Troya — Michaelu, który okazał się nie tylko oddanym, ale również wspierającym towarzyszem.
Myślę, że na uwagę zasługuje także rozwój relacji pomiędzy Mią a Troyem. Była słodka i po prostu urocza, a jednocześnie pokazywała, że wcale nie trzeba być znanym i popularnym, aby być wartościowym, co stanowi dodatkowe, fantastyczne przesłanie w czasach, gdy młodzież jest dosłownie przyklejona do ekranów smartfonów i tabletów.
Lektura „MVP. The Most Valuable Prize” było moim drugim spotkaniem z twórczością autorki, ale z pewnością nie ostatnim, dlatego z niecierpliwością będę wyczekiwać premier jej kolejnych powieści.