W powiatowym miasteczku N. była tak wielka ilość zakładów fryzjerskich i przedsiębiorstw pogrzebowych, iż mogło się wydawać, że mieszkańcy miasteczka rodzą się jedynie po to, aby się ogolić, ostrzyc, skropić włosy vegetalem i natychmiast umrzeć. Tymczasem w powiatowym miasteczku N. ludzie dość rzadko przychodzili na świat, golili się i umierali. Życie miasteczka N. płynęło najspokojniej w świecie. Wiosenne wieczory były upajające, w blasku księżyca błoto lśniło jak antracyt, a cała miejscowa młodzież kochała się na zabój w sekretarce rady zakładowej Wydziału Gospodarki Komunalnej, który to stan rzeczy przeszkadzał jej w egzekwowaniu składek członkowskich.