Ahoj, przygodo... w szkole!?
Konkurs

Konkurs książkowy - Ahoj, przygodo... w szkole!?
KONKURS ROZWIĄZANY
Dziękujemy Wam za tak liczny udział! Tym razem postanowiliśmy wyróżnić @kerim, @melkart002 i @tayen. Gratulacje!

Z przygodami z dzieciństwa kojarzą się nam najbardziej wakacje - obozy, kolonie, wyjazdy. Tymczasem większą część naszej młodości spędziliśmy przecież w szkole, przeżywając tam równie ciekawe chwile. Czy pamiętacie jeszcze swoje szkolne przygody? Opowiedzcie nam o jednej z nich, a my wybierzemy trzy historie, które nagrodzimy ebookami lub audiobookami "Walerki i bohaterek Jastry".

Pytanie konkursowe: Jaka najciekawsza, zabawna lub niesamowita przygoda spotkała Cię w szkole?

Na Wasze odpowiedzi czekamy do 9 czerwca.
Regulamin konkursu
Walerka i bohaterki Jastry
Walerka i bohaterki Jastry
Daria Kaszubowska
8.3/10
Cykl: Borkowie i kaszubskie przygody, tom 2

Czy największą przygodę można przeżyć w… szkole? Franc, Walerka, Otylka i Bruno Borkowie mieszkają na Kaszubach od dwóch lat, ale nie wiedzą jeszcze wszystkiego o tej krainie i każdego dnia odkry...

    Udział wzięli:
    @kerim @melkart002
    TA
    @wiki820 @jagodabuch @dyrcia7

Odpowiedzi

TA
@tayen 5 miesięcy temu
Kiedy chodziłam do "zerówki" w mojej szkole było zakratowane zejście do piwnicy. Zawsze tam było bardzo ciemno, a wejście zawsze było zamknięte na klucz co pobudzało dziecięcą wyobraźnie. Nie pamiętam już jaką drogą doszły do nas te opowieści, ale razem z przyjaciółką dowiedziałyśmy się, że mieszka tam chłopiec, który został w piwnicy zamknięty za karę! Wtedy wszystko stało się jasne, zrozumiałyśmy skąd zawsze leżało tam tyle papierków po słodyczach i chipsach! Zrobiło nam się żal zamkniętego chłopca i od tego czasu same wrzucałyśmy za kraty to kawałek kanapki, to jabłko... Nasza misja ratunkowa się skończyła, kiedy pani woźna, któregoś razu nas przyłapała i najpierw zła, a potem z uśmiechem wyprowadziła nas z błędu :)
@melkart002
@melkart002 5 miesięcy temu
Hmm, sporo tego było, ale raczej większość z tego nie nadaje się do publikacji, ale to wszystko związane jest z obserwacjami ludzi i ich zachowaniem - podpalony autobus, puszczanie petard przez cały rok na boisku szkolnym, wybijanie prądu, piłowanie desek zabezpieczających okno przed wypadnięciem, przestawiony na dach maluch od pani nauczycielki, bójki przy basenie, płonące śmietniki, sex par w schowku od pań sprzątaczek, koleżanka, która wcisnęła sobie w pochwę parówkę, przesłuchania policji, latający przez okno sprzęt szkolny, pijany kierowca gimbusa, który mimo skarg pracował aż nie spowodował drobnego wypadku... ciekawa to była szkoła, a każdy dzień to była niespodzianka ;D
@dyrcia7
@dyrcia7 6 miesięcy temu
Gdy chodziłam do mniej więcej 6 klasy podstawówki w naszej klasie ktoś zauważył mysz. My jako uczniowie byliśmy raczej zadowoleni i ciekawi tego małego zwierzątka. Naszego entuzjazmu nie podzielała nasza pani od angielskiego, która stwierdziła że za nic nie wejdzie do klasy i lekcja została odwołana.
@kerim
@kerim 6 miesięcy temu
Bardzo dawno temu, gdy byłem uczniem szkoły podstawowej (chyba V klasa) miałem pewną przygodę. W czasie przerwy na korytarzu, patrzyłem przez okno, jak jeden z uczniów (z innego okna) puszcza samoloty, które zgodnie z prawem grawitacji, w ostateczności lądowały na chodniku. Efekt zabawy był super, ale dyrekcja, obsługa (panie sprzątające) nie pochwalały tego, bo to była dodatkowa praca przy sprzątaniu. Tak się złożyło, że na dole budynku był tylko wicedyrektor szkoły, który zauważył końcówkę tej zabawy, a konkretnie lecący samolot i traf tak chciał, że niepuszczającego go, ale mnie w oknie (a byłem jak już wspomniałem tylko widzem). Wbiegł po schodach i mnie bardzo okrzyczał. Ja się poskarżyłem w domu i moja mama, będąca kobietą odważną i niemogącą zdzierżyć, że zostałem tak potraktowany (nie było żadnego rzeczywistego dowodu na to, że ja ten samolot puściłem), po lekcjach poszła do pana wicedyrektora do domu. Nie było go, ale żona, którą po prostu „opieprzyła” za męża. Nadmienię, że moja mama nieco się pewnie czuła, bo mój tato też był nauczycielem (ale w innym mieście), a dyrektor szkoły - miał z moim tatą dalekie powiązanie rodzinne! Oczywiści o tym pan wicedyrektor nie wiedział. Cała wisienka na torcie tej opowieści jest tak naprawdę na końcu. Tak się potem ułożyło – po ok. 25 latach, iż wspomniany wicedyrektor szkoły (później zmienił pracę) został moim szefem w pracy przez okres ok. 10 lat. Zawsze korciło mnie, aby mu to przypomnieć (żyliśmy w zakładzie pracy na bardzo dobrej pozytywnej stopie współdziałania). Tak naprawdę coś mnie zawsze powstrzymywało, aby to uczynić. Może to zrobię kiedyś? Ta opowieść jest też lekcją, że najlepiej zawsze ze wszystkimi żyć w zgodzie, bo tak naprawdę nie wiadomo, co przyszłość przyniesie i co będziemy musieli zrobić, uczynić, postąpić. Jakie mogą być później konsekwencje międzyludzkie? Tak, więc na pożegnanie - Ahoj, przygodo... w szkole!?

:-)

@jagodabuch
@jagodabuch 6 miesięcy temu
Moje pierwsze wspomnienie ze szkoły dotyczą zerówki. Do dziś śmiejemy się z koleżanką, jak siedziałyśmy razem i pożyczałam od niej kolorowe długopisy oraz pisaki, bo sama takich nie miałam. W tamtych czasach nie były one łatwo dostępne, a jeśli już, to tylko dla nielicznych. Byłam niesamowicie szczęśliwa, że użyczała mi swoich przyborów. Razem wymyślałyśmy historie do obrazków, które rysowałyśmy, czerpiąc z tego mnóstwo radości. To były bezcenne chwile.
@wiki820
@wiki820 6 miesięcy temu
Jak chodziłam do podstawówki, to razem z koleżankami i kolegami zrobiliśmy sobie zawody „przeciąganie drzwi”. Z jednej strony dziewczyny ciągnęły za klamkę, a z drugiej chłopcy. My dziewczyny włożyłyśmy w to tyle siły, że wyrwałyśmy klamkę. Tak więc drzwi wejściowe do szkoły zostały bez klamki. A później wszyscy byliśmy na dywaniku u dyrektora. Miny rodziców były bezcenne!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl