Artysto, królu słowa
Niewinny mój błaźnie
Gdy myślisz, co to świat
Budzisz wyobraźnię
I widzisz zwykłą pustkę
Artysto, z nieba wzięty
Pisarzu samozwańcze
Co świat potrafisz zamknąć
W kilku tylko wersach
Ucisz swoje jaźnie
I zobacz, co tak naprawdę się święci
W zasobach twojej niepamięci
W porzuconej rzeczywistości
Gdzie zostały tylko kości
Krainy szczęśliwości
W amoku teraz tworzysz,
O Panie Artysto!
Kolejna szklanka brudu
Sączy się przez skrzela
Gdy pijesz nie umierasz
I widzisz tylko błędy
I puste tylko słowa
Próbujesz świat opisać
Stworzyć go od nowa
I widzisz tylko pustkę
Więc co podpowie diabeł?
Co syczy uroczyście?
Kiedy ucichną oklaski
Gdy opadną liście
Co wtedy on ci powie?
Czy brzękiem głośnej ciszy
Jak szklanka o blat w barze
Ogłuszyć musi ciebie
Nietrzeźwość pijacka
Byś widział poza pustkę