- Naprawdę?
- Serio! Nie masz pojęcia, co się tam porobiło!
- Hmmm… Może jednak powinienem był trochę wcześniej zainteresować się, co się dzieje z tym szczególnym projektem.
- Z całym szacunkiem, zdecydowanie nie „może”, ale na pewno!
- A może to po prostu kwestia zbyt dużej dozy zaufania, jaką im okazałem, pozostawiając całość bez kontroli… No dobrze, opowiedz mi synu raz jeszcze, co widziałeś.
- Tak jak ustalone, udałem się na miejsce incognito, w przebraniu – to jeszcze nie miał być przecież ten moment. A tam… Kurcze tyle się tam pozmieniało, aż strach pomyśleć. Przecież to nie tak miało być. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Tłumy na ulicach, smród, hałas... Ok, mniejsza o szczegóły. Grunt, że idąc akurat ulicą zobaczyłem samego siebie. Stałem przed wystawą i patrzyłem na książkę z moją twarzą na okładce. Potem na drugą, gdzie byłem ukrzyżowany. A potem zobaczyłem krzyże ze sobą w wielu innych miejscach. Tato, czy aby na pewno o to ci chodziło w projekcie świata, stworzonego dla ludzi?