Dwa pierwsze tomy czyli: "Kolor magii" i "blask fantastyczny" radze sobie odpuścić, dalszego, docenianego humoru autora jest tam jak na lekarstwo a akcja i bohaterowie są durni jak kilo gwoździ, a przygodę ze światem Terry'ego polecam zacząc od "Morta" - najlepsza, moim zdaniem, książka w dorobku autora i zarazem sam początek bo zaledwie tom 3 lub 4 z 34. ("Mort" wprowadza wątki ze ŚMIERCIĄ w roli głównej, czyli creme de la creme - następne to "Muzyka duszy", "Wiedźmikołaj" i "Złodziej czasu", ale tylko w takiej kolejności)
Potem rekomenduję "sagę" o dzielnych Strażnikach z Ankh-Morpork, czyli
"Straż!Straż!", "Zbrojni" (najlepsza przez duże N), "Na glinianych nogach", "Bogowie, honor, Ankh-Morpork", "Piąty Elefant" oraz "Straż Nocną".
Jeśli lubisz naprawdę abstrakcyjny humor w angielskim wydaniu możesz czytać też o Rincewindzie, ale ja o nim czytałem mało więc nic nie napiszę.
Są też tzw. Standalone'y czyli jednowątkowe, jednoksiążkowe opowieści z bohaterami do których autor nigdy już nie powraca a z tych najlepsze są: "Ruchome obrazki" (pastisz boomu kinematograficznego) i "Piramidy" (satyra na starożytny Egipt)