Jestem obecnie chora (przeziębienie mnie złapało) i z tego powodu, wczoraj wybrałam się do pasmanterii po żyłkę i czarne, czerwone koraliki. Wydałam 16 zł, trochę za dużo tego pokupowałam, ale naszyjnik zrobiłam (4h nawlekania takich maluteńkich czarnych koralików na żyłkę i czerwonych większych - palce bolały, ale satysfakcja jest).
Dodatkowo, zostałam po biologii przez mamę zwolniona z powodu gorączki, ale poszłam do kwiaciarni i za 30 zł, kupiłam małą Callie (zobaczymy jak długo wytrzyma, bo koty wokół mniej krążą).
Zrobiłam własnoręcznie kartkę na papierze wizytówkowym. Życzenia, rysunki napisałam/narysowałam własnoręcznie, poprzyklejałam drewniane ozdoby, a z przodu wydrukowałam na drukarce "Kochanej Mamie".
Kupiłam też za 17 zł koszyk wiklinowy, wstążeczkę i takie duperele do wbicia w ziemię, bo chciałam kupić ziemię i lawendę, ale zapomniałam wziąć reszty, a nie chcę rozmieniać grubych, więc reklamówka przeczeka za telewizorem do jej urodzin ;D
Oczywiście nie obyło się bez posprzątania mieszkania, a zaraz lecę do biblioteki wypożyczyć film, bo skończyłam robić koralikową zawieszkę do telefonu.
Mam nadzieję, że jej się spodoba...