Kilka tygodni temu miałem okazję rozmawiać z p.Marcinem Wolskim, który jest zdania, że powieść historyczna umarła, bo wszystko już zostało powiedziane i opisane, a przyszłość należy do historii alternatywnych. Do mnie to nie przemawia, a zresztą to nie moja bajka. Myślę, że polska powieść historyczna jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Zresztą staram się to udowodnić w swojej powieści.
Oczywiście wszystko zależy od tego jak rozumiemy pojęcie "powieść historyczna", ale z wpisów powyżej widzę, że postrzegamy ją podobnie: jako historię wplecioną w wydarzenia prawdziwe, tak, że wydaje się iż mogła wydarzyć się naprawdę.
Jeśli chodzi o rekomendacje to np. "Medicus" Noaha Gordona; "Handlarz kawą" Davida Lissa; powieści Riley wydane przez Książnicę. Kilka innych książek, które lubię i polecam zostało już wymienionych wyżej.
"Trzej muszkieterowie" i "Trylogia" to powieści, które ukształtowały moją wyobraźnię. "Wiedźmin" nigdy mnie nie wciągnął, ale przed "Trylogią Husycką" -czapki z głów - wielka praca, wielki wysiłek autora, wspaniały efekt.
Szkoda, że nie ma wielu polskich współczesnych tytułów, które można by wymienić. Polscy autorzy często od historii skręcają w stronę fantazy. A szkoda, bo na pewno jest jeszcze wiele historii do opowiedzenia. Ja zająłem się XV-wiecznym Toruniem, mieszczanami i ich rolą w historii, ale mam nadzieję, że na tym nie poprzestanę.
Polecam również grzebanie w starych pamiętnikach, które można znaleźć tylko w bibliotekach cyfrowych (pliki można ściągać za darmo). Autentyczne wspomnienia np. z wojen napoleońskich są często ciekawsze od najlepszych powieści. Spisywane przez ludzi często doświadczonych ale niewykształconych są tak autentyczne jeśli chodzi o widzenie świata, że najlepszy pisarz nie umiałby oddać tych uczuć lepiej.