Niestety zgadzam się z Wami w kwestii naszego polskiego szkolnictwa. Dzieciaki są zaniedbywane w domu, przez rodziców, ale i coraz częściej spotykam się z nauczycielami, którzy też zaniedbują swoje obowiązki. Wg mnie przyczyną jest to, że kiedyś zawód nauczyciela wiązał się z szacunkiem i autorytetem, ale też wymagał odpowiedniej wiedzy. Teraz nauczycielami zostają na ogół osoby, które nie do końca wiedzą co chcą robić, a zawód ten kojarzy im się jedynie z ciepłą posadką, stałą pensją, wolnymi weekendami, świętami i wakacjami. Nie chcę nikogo obrażać, bo wiem, że są jeszcze nauczyciele z powołania, ale stanowią niestety mniejszość i to znaczną.
A i z tym, że dziecko za późno ma kontakt z książkami się zgadzam. Ja zaczęłam czytać w wieku 5 lat, chociaż już prędzej książki były największym obiektem mojego zainteresowania. Z tym, że u mnie to tak samoczynnie wyszło, nikt mnie nie namawiał. U mnie w rodzinie nikt nie czyta, więc zamiłowanie do książek odziedziczyłam chyba po dziadku:) Ale dzięki temu, że byłam "przyzwyczajona" do czytania to nawet najnudniejsze lektury czytałam (a przynajmniej się starałam). Dziecko, które nie ma przyjemności w czytaniu (nie zostało jej nauczone poprzez książeczki przeglądane w młodszym wieku), nie będzie chętnie czytało żadnej książki. I nieważne, czy w podstawówce lekturą będzie Harry Potter, Hobbit, W pustyni i w puszczy czy instrukcja obsługi statku kosmicznego albo mikrofalówki, dla takiego dziecka wszystko będzie nieznośne, bo ono nie lubi czytać. Nie można zmuszać dzieci (ani młodszych, ani starszych) do czytania. Dzieci powinno się uczyć obcowania z książkami, pokazać im, że czytanie może sprawiać przyjemność, ale trzeba to zrobić jak najwcześniej- w szkole to już za późno. Należy tak wychować dziecko, żeby książka dobrze mu się kojarzyła. Nie z nudą i przymusem. Poza tym, szkoły zawsze narzucają dość krótki czas do czytania, co dodatkowo wywiera presję.
Ledina- możliwe, że masz rację:) Ale to strasznie przykre, że Wydawcy mają gdzieś nasze zdanie. A jeśli chodzi o ocenę zgodnie z jakąś skalą, czy to Na kanapie, czy na blogach, to te oceny często zawierają jakieś inne czynniki niż ja przyjęłam. Np ja oceniając książki Na kanapie zawsze biorę pod uwagę to, czy fabuła mi się podobała i tak np pewna książka dostała u mnie Na kanapie naprawdę niską ocenę, a jednak na makulaturę nie trafi. Zanudziła mnie, ale była napisana poprawnie i jestem świadoma tego, że innym może się podobać