Dzisiaj wpadła mi w oko:
"Moneyball. Nieczysta gra", Michael Lewis. Opis przypomina mi trochę filmy, które co jakiś czas pojawiają się w kinach.
W księgarniach pojawi się za kilka dni.
Niezwykła opowieść o goryczy porażki, smaku zwycięstwa i sile walki.
Billy Beane, dyrektor klubu Oakland Athletics, mając drugi najniższy budżet w historii baseballu, przeprowadza zadziwiający eksperyment: decyduje się postawić na graczy, których nikt inny nie chce. Zdając sobie sprawę, że nigdy nie będzie dysponował tak grubym portfelem jak Yankees, postanawia skupić się na czymś innym: zaczyna analizować słabe punkty w grze drużyny. Od podstaw studiuje wszystko, od ceny rynkowej i szybkości zawodnika po różnicę między zwykłym a wybitnym graczem. Daje szansę zawodnikom, którzy padli wcześniej ofiarą przesądów tkwiących w tradycji baseballu, pozwalając im zademonstrować swoje umiejętności i pokazać, ile są tak naprawdę warci. Jego metody szybko zaczynają drażnić starych wyjadaczy, media, fanów, a nawet menedżera drużyny. Jednak nowe, zupełnie świeże spojrzenie i podejście do baseballu szybko przynosi pierwsze owoce…
Ta niezwykła opowieść o nieprzeciętnym człowieku i jego ogromnej woli walki to najzabawniejsza, najinteligentniejsza i najbardziej kontrowersyjna książka Michaela Lewisa od czasu Pokera Kłamców. Nic więc dziwnego, że wywołała ogromne poruszenie w Hollywood. W jego efekcie powstała doskonała, typowana do największych filmowych nagród produkcja w reżyserii Bennetta Millera.