Ja zawsze jakiegoś m-booka na telefonie mam i czytam równolegle z jakąś inną książką w formie papierowej. Jak mam fotel pod ręką, kubas ciepłej kawy i więcej czasu to łapię za lekturę papierową, a jeśli stoje gdzieś w przydługiej kolejce w supermarkecie, nudzę się na wykładzie itp. to wtedy telefon w rękę, i czytam kilka akapitów m-booka. Przez to na telefon wybieram z reguły lekkie książki o niezbyt zagmatwanej fabule, tak żeby można było małymi kawałkami czytać.
A jak się tworzy m-booka ?? Programów jest dużo, ale z nimi to też różnie, i zależnie od danej aplikacji potem jest różnie pomyślana nawigacja po m-booku. Ja wykorzystuje już przeczytanego m-booka, w którym pasuje mi nawigacja i odpowiednio duża jest w nim czcionka.
Taki m-book po ściągnięciu to plik z rozszerzeniem .jar. Jest to zwykłe archiwum, podobnie jak .zip i podobnie się otwiera. Edytujemy na komputerze, anie telefonie.
Zabawa polega właśnie na tym, żeby otworzyć to archiwum, znaleźć największy plik, najczęściej z rozszerzeniem .txt, albo bez rozszerzenia i edytować go kasując starą treść i wklejając tekst nowej książki. Potem zapisujesz plik, i aktualizujesz archiwum. Potem gotowy plik .jar wgrywasz do telefonu, tam instalujesz jak każdą aplikację i gotowe.
Co prawda, po zainstalowaniu okaże się, że nazwa aplikacji jest tytułem starej książki, ale to również można zmienić. Takie napisy jak nazwa książki, rozdziałów są umieszczone również w archiwum w osobnym pliku. trzeba poszukać.