Czy słyszeliście o ostatnim książkowym przeboju? "Go the F***k to Sleep" ma ukazać się w czerwcu tego roku, a już stała się bestsellerem. Co sądzicie o tego typu sukcesie?
Dziwne... Jeśli nie przetłumaczą, zawsze można spróbować i czytać dzieciom w oryginale. Obrazki skupią ich uwagę, a treść pozwoli osłuchać się z językiem :)
Urzekł mnie tytuł. Dokładnie tak myślę, gdy mój brat zamiast posłuchać starszej siostry i iść grzecznie spać, niszczy kolorowe ludziki w League of Legends, obciążając tym samym łącze internetowe i nagle wejście na kanapę graniczy z cudem ;)
Nie rozumiem? Coś nie tak, bo wulgaryzm? A czy wulgaryzm nie jest też środkiem wyrazu?
Co ma do tego frustracja? Moim zdaniem targetem tej książki są głównie dorośli, cytuję: "A children's book for grown-ups! I really did laugh out loud-hilarious!'
Dlaczego Świetlicki mówi "ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju nieprzysiadalnym" ? Mówi, bo tak czuje i to jest piękne. A ja czuję to samo.
"Go the F***k to Sleep" wygląda jak przeciętna książka z obrazkami, do której autor wrzucił kilka "brzydkich wyrazów" i przez to stała się hitem.
Z dyskusji o książce wynika, że podoba się ona rodzicom, których dzieci nie chciały kiedyś spać (ci, których dzieci w dalszym ciągu nie śpią, nie mają pewnie czasu na udział w żadnych rozmowach).
"The cats nestle close to their kittens, The lambs laid down with the sheep. You're cozy and warm in your bed, my dear. Please go the fuck to sleep."
Po przeczytaniu kilku opinii wydawało mi się, że ta książka jest również przeznaczona do czytania dzieciom przed snem, a nie tylko dla rodziców, którzy posiadają dzieci niemogące spać. Nieważne czy dla rodziców, czy dla dzieci, uważam, że używanie wulgaryzmów w literaturze jest mocno naciągane. Nie lubie czytać książek, których bohaterowie nadużywają tego typu zwrotów. Ale... znam jeden rewelacyjny wyjątek. Książka naszpikowana wulgaryznami, która jest wg mnie arcydziełem to "Ja, Ozzy". :) Przy okazji, polecam.
Z okładki książki: "Go the Fuck to Sleep is a bedtime book for parents who live in the real world, where a few snoozing kitties and cutesy rhymes don't always send a toddler sailing blissfully off to dreamland. Profane, affectionate, and radically honest, California Book Award-winning author Adam Mansbach's verses perfectly capture the familiar--and unspoken--tribulations of putting your little angel down for the night. In the process, they open up a conversation about parenting, granting us permission to admit our frustrations, and laugh at their absurdity.
With illustrations by Ricardo Cortes, Go the Fuck to Sleep is beautiful, subversive, and pants-wettingly funny--a book for parents new, old, and expectant. You probably should not read it to your children."
Pewnie jednak znajdą się tacy, co dzieciom przed snem będą czytać.
Aha, no to już rozumiem. Książka dla sfrustrowanych rodziców ze specyficznym poczuciem humoru :) @długopisarka - http://nakanapie.pl/book/573792/ja-ozzy.htm naprawdę polecam.
@interplaygirl Z poczuciem humoru różnie bywa i osoba, która żartuje powinna mieć świadomość, że jej "żart" może zostać odebrany przez kogoś na poważnie.
A co do wulgaryzmów - wszystko zależy od kontekstu. Używania wulgaryzmów dla samych wulgaryzmów nie lubię, tracą one wtedy na swoim znaczeniu.
Poczucie humoru rodziców, że jednak nie są idiotami i nie przeczytają tego dziecku.
W tylu domach klnie się na porządku dziennym i nie jest to jakoś przerażające dla większości, czterolatki rzucają takimi wiązankami, że nogi mi miękną - może tym warto byłoby się zająć.
@interplaygirl: może rodzice nie przeczytają książeczki dwulatkom, ale z różnych wypowiedzi wynika, że już np. dziesięciolatkom tak. Rzeczywiście, zależy od poczucia humoru rodziców. Do tego, jeżeli przeklinają nagminnie w domu...
@finkaa: może się skuszę.
Ludzie mają różny stopień tolerancji. Uwielbiam serię dla najmłodszych o rodzinie Stupid, ale niektórym rodzicom użycie tego słowa przeszkadza.
IMHO to jest odprężający żart dla rodziców, a nie dla dzieci. Ja nigdy nie przeczytałbym czegoś takiego dzieciom, aczkolwiek sam dla odprężenia chętnie poczytam. W szczególności, kiedy pomyślę o tych chwilach kiedy ni cholery nie da się dziecka uśpić, Ty padasz na ryj, masz dosyć i chętnie byś wykrzyczał dziecku, żeby w końcu poszło spać, ale przecież jest tylko dzieckiem i ma prawo grymasić;) Ja mam bliźniaki i uwierzcie mi, że czasami uśpienie jednego graniczy z cudem, a co dopiero z dwojgiem. Moja ukochana córcia, spędziła ostatnią godzinę na moim brzuchu, bo spać nie mogła i z jednej strony jest to piękne, a z drugiej człowiek potrzebuje chwili dla siebie. I zamiast wkurzać się na siebie, lepiej chwycić taki odstresowywacz i choć chwilę dać upust emocjom, nie przelewając ich na niewinne istoty;)
Tak, mnie też się owa książeczka podoba. Jeśli człowiek przyjmie za oczywiste, że nie jest to zbiór bajeczek do poczytania dzieciom na dobranoc, to może szykować dla niej miejsce na półce. Przy takiej lekturze rodzic może rozładować napięcie, nikogo przy tym nie krzywdząc, przy akompaniamencie gromkiego śmiechu (własnego, o ile wszedł w posiadanie dystansu do siebie i poczucia humoru) :).