Książki dla niemowląt to raczej w formie zabawek. Pełno jest szeleszczących, kolorowych książeczek dla takich maluchów. Mówię tu o swoich doświadczeniach z dziećmi i książkami, ponieważ moje dzieci książki zjadały, śliniły i targały. Nawet teraz mamy Pucia, i też Pucia polecam dla niemowlaka do 1 rż, natomiast książeczka ta jeszcze istnieje, gdyż jest zrobiona z tekturki i kartki są grube. Mój niemowlak jeszcze jej nie pokonał 😊
,,Kto robi hu-hu?'' i inne książeczki z tej serii też są fajne i względnie dziecioodporne. :)
No właśnie - Pucio, Kicia Kocia? Na te książki jest szaleństwo. Warto?
Możesz wierzyć @Tanashiri - Pucio jest naprawdę fajną książką. :)
Ze swojej strony powiem tak: gdyby nie było warto sięgać po Pucia, to rodzice, którzy do mnie przychodzą nie pytaliby o niego i nie wracali do tych książek przy wizytach z kolejnymi dzieciakami, i nie polecaliby ich innym rodzicom. ;)
A jeśli chodzi o Kicię Kocię to wydaje mi się, że ona jest wydawana głównie w formie broszurek na miękkich kartkach, więc dla takiego małego dziecka raczej się nie nada.
(Ale jeśli jest jakieś inne wydanie, to niech ktoś mnie poprawi.)
No i wydaje mi się, że Kicia Kocia będzie taką trochę ,,przemijającą modą'', jak świnka Peppa, a nie klasyką jak Basia albo Krowa Matylda.
O. I Krowa Matylda też jest wydawana w formie małych książeczek o twardych kartkach. :)
Z tego co kojarzę to „Kicia Kocia” tak jak wspominała @Chassefierre jest tylko z miękkimi kartkami więc dla takiego maluszka może być jeszcze za wcześnie. Dodatkowo tam jest już troszkę tekstu, myślę, że to książki dla trochę starszych dzieci. Wszystkie części Pucia to naprawdę dobre książki, myślę, że właśnie jeszcze przed raczkiem można się już z nimi zapoznawać - twarde, tekturowe kartki na pewno są dużym plusem :) Dołączam się również do polecenia wspomnianej wyżej Krowy Matyldy :D
Zdecydowanie takie, które są mocniejsze, czyli wykonane na tekturowych kartkach. Fajne są jeszcze książki o przygodach Kubusia Puchatka. Ja mam cztery takie małe, które były w małej walizce 😊, i te książki pochodzą z czasów... mojego dzieciństwa 😄 a są rzeczywiście mocne, bo przetrwały niemowlęctwo moich dwóch synów, a teraz trzeciego.
W bliskiej rodzinie furrorę robiły książeczki sensoryczne z serii Dotykam poznaję 😁
W ogóle takie dotykowe, szeleszczące i przy okazji odporne na ślinienie i gryzienie bo to dość częste zjawisko u takich maluszków 😉pozycje powinny być dobrym wyborem 😊
Hej, potrzebuje coś ekstra żeby odciągnąć mojego 10 letniego chrzesniaka od gier video i telewizji. Dosłownie nie ma innych zajęć w domu, zero zabawek ani gier planszowych ( niby za duży na zabawki )
Spokojnie, zaraz na pewno ktoś (nawet wiem, kto) ci tutaj wklei jakiś piękny link reklamowy, pod którym coś takiego znajdziesz.