O, właśnie - kiedy skróty fabularne sprawiają, że nie rozumiesz o co chodzi w utworze, bo scenarzysta coś pominął i nie wyjaśnił. To grzech śmiertelny wszelakich ekranizacji. Twórcy pierwowzoru (czyli książki) mają więcej czasu na analizowanie - filmy z reguły biorą na warsztat coś, co najistotniejsze w historii, dlatego potrafią wycinać dosłownie rozdziały. I to nie jest wina samych autorów książek, ale osób, które nie potrafią przełożyć literatury na kino. Dlatego śmieję się z osób, które gadają, że najpierw należy przeczytać, a potem oglądać - nie po to wybieramy się do kin, żebyśmy musieli ,,edukować'' się książkowo - skoro ktoś przenosi coś na ekran wielopasmowy - niech to zrobi tak, żeby nie wyglądało na fuszerkę. Jaki jest sens robienia filmów, skoro musisz znać oryginał, żeby zrozumieć całość? To totalnie bez sensu i nie rozumiem, dlaczego wyjaśnieniem zagadki miałaby zostać nieznajomość pierwowzoru. Winę ponoszą scenarzyści oraz reżyserzy, którzy nie wiedzą, jak przekładać z jednego medium na drugie.