Człowiekowi za młodu wydaje się, że to takie fajne - pisać. Więc czyta i pisze, pisze i czyta - na zmianę (zresztą
Stephen King też pisał - w
"Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika", by robić te dwie czynności na zmianę i broń boże przy tym nie oglądać telewizji ;). Aż w końcu dorastamy - czasem z tego pierwszego pisania wyrastamy - i okazuje się, że... trzeba żyć za coś. A to ci! Takie pierwsze odkrycie w świecie dorosłych. A tu z tym życiem za pisanie nie tak hop siup, jak byśmy chcieli. Gdzie indziej wyobraźnia, gdzie indziej pisanie - w naszym kraju nawet te dwie rzeczy jakby się rozmijały.
Piszę o tym nie bez kozery - ciekawy artykuł:
"Napisałeś książkę? Pożyjesz sto dni!" Polecam lekturę.