Mówiąc o sobie, jako o człowieku jestem paradoksem, z którego emanują wszystkie możliwe emocje. Marta Kopeć, tak w rzeczy samej brzmią moje dane personalne. Kim jestem? Po co? Jaki jest mój cel? Znalezienie odpowiedzi na te pytania jeszcze pewnie zajmie mi trochę czasu i kiedyś chyba się dowiem. Mam osiemnaście lat, więc chyba zdążę jeszcze nauczyć się odpowiadać na tak trudne, a zarazem proste pytania. Na chwilę obecną mogę nazwać się autorką książki o jedynym pragnieniu, a mianowicie: aby Turkusowa Dusza uderzyła w drzwi ludzkich serc i zapadła w pamięci na długo. A w to już muszę mocno i głęboko wierzyć. Pisanie książki rozpoczęłam w wieku piętnastu lat z długimi przerwami, dlatego dopiero teraz zostaje wydana. Musiałam uzbroić się w ogromną cierpliwość. W między czasie tworzyłam również wiele wierszy, odłożonych „do szuflady” i zapewne znowu minie trochę czasu, zanim ujrzą światło dzienne. Ale za to mam pewne osiągnięcia w malarstwie. Taka już ze mnie artystyczna dusza, że w każdej dziedzinie szukam możliwości ekspresji i wyrażania emocji. Panta rhei, czy też carpediem, bo tak brzmią moje motta życiowe. Ale mam też wiele inny „drogowskazów”. Nie jestem jednak typem osoby zdradzającej o sobie zbyt wiele, cenię bardziej życie owiane tajemnicą. Po prostu jestem, oddycham, … żyję… a przede wszystkim przelewam swoje uczucia na papier (czy też komputer, zważając na dzisiejsze czasy). Jestem wdzięczna naprawdę wielu osobom, którzy umożliwili mi wydanie książki. Dedykacje może dam przy innej okazji, chociażby wydając nową książkę (bo już jest, a kolejne są także w planie!). To wszystko się okaże, jak bardzo się spodoba Turkusowa Dusza.