LUCJAN FERUS to ewidentny przykład autora widmo. Nie wiadomo, kim jest, jak wygląda i gdzie mieszka. Skrupulatnie strzeże swojej prywatności, a nieliczne informacje o nim pochodzą wyłącznie z niektórych jego tekstów. Na przykład, że w dzieciństwie wychowywany był przez dziadków, w wojsku był kierowcą-mechanikiem czołgu (i o mało nie wziął udziału w „pokojowej misji” w Czechosłowacji). Obecnie jest emerytowanym kaligrafem i artystą rękodzielnikiem (snycerzem). Jeśli zaś chodzi o literacką pasję, rozwijał ją od początku lat 90. ubiegłego wieku. Jednak czytelnikom dał się poznać dopiero w 2002 roku za pośrednictwem portalu Racjonalista, gdzie do 2013 roku opublikował 130 tekstów. Od roku 2014 współpracuje z portalem Listy z Naszego Sadu, w którym przeczytać można ponad 450 jego artykułów. Z tego powodu wydawca książki miał duży problem z wyborem tekstów, tak by reprezentowały możliwie najszerszy przekrój jego twórczości.
Wydawcy pozostaje tylko uszanować jego (dość nietypową jak na dzisiejsze czasy) potrzebę prywatności, jak i zasadę, którą kieruje się w tym względzie: „Autor powinien być niewidzialny” (Jewgienij Zamiatin). Więcej niech powiedzą jego teksty.