Książka Andrzeja Samsona: 20 tysięcy godzin w budzie : o szkole, uczniowskim losie i paru innych sprawach.
"Książka niniejsza nie jest leksykonem. To raczej silva rerum, którą moglibyśmy zadedykować, wzorem Benedykta Chmielowskiego: mądrym dla memoriału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melancho...
Andrzej Samon - psycholog, psychoterapeuta i doradca rodzinny. Jego specjalność to psychologia kliniczna dziecka. Pracował w najlepszych ośrodkach psychoterapeutycznych w Warszawie, współpracował z Ra...
Cały okres waszego „szkolnego” dzieciństwa i młodości ( nie licząc przespanych, na ogól, nocy) wynosi około czterdzieści ośmiu tysięcy godzin. Z tego w szkole spędzacie średnio licząc, nieco ponad dwadzieścia tysięcy godzin. Na całą „Resztę życia” pozostaje więc wam szesnaście tysięcy godzin, z czego trzeba jeszcze odliczyć około ośmiu tysięcy godzin spędzonych nad lekcjami i zadani domowymi. Wychodzi więc, że w szkole i nad sprawami związanymi ze szkołą spędzacie prawie osiemdziesiąt dwa procent swojego dzieciństwa i wczesnej młodości. A teraz oprzytomniejcie sobie, że ten czas spędzacie w miejscu, na myśl o którym niejednokrotnie paw podchodzi wam do gardła ze strachu, i nad zajęciami, o których trudno powiedzieć, że należą do waszych ulubionych. Jest to szkodliwe dla zdrowe życie w permanentnym stresie, porównywalne do życia pilotów odrzutowców.
“Szkoła – Jest to najczęściej miejscem, gdzie uczniowie doznają głębokiej frustracji czynu gdzie zostaje im uniemożliwienie lub utrudnienie zaspokojenia ich ważnych potrzeb fizycznych i przede wszystkim psychicznych.”
“Matura – Nie jest ona bowiem egzaminem z wiadomości i umiejętności, które uczą u progu samodzielnego życia naprawdę posiadł, czyli z tej wiedzy i sprawności, która tkwi w jego umyśle bez specjalnych zabiegów w postaci owego kucia i rycia. A tak egzamin dojrzałości mierzy tylko stopień mobilizacji uczniów do życia i kucia i ocenia rezultaty owych czynności, które ulegną zapomnieniu w kilka dni po maturze, tak że przygotowanie się do równie absurdalnych egzaminów na studia znów będzie wymagało kuzycia i rycia.”
“Matura „W pełne zieleni wiosenne dni tysiące młodych ludzi przystąpi do jeszcze jednego niepotrzebnego i absurdalnego sprawdzianu z opanowania pewnej ilości informacji objętych programem nauczania szkoły średniej, i nic poza tym. Głównymi atrybutami dojrzałości są samodzielność myślenia, posiadanie własnych, niezależnych poglądów oraz umiejętności czynienia z jednego i drugiego podstawy do samodzielnego, odpowiedzialnego działania. Zwykle jest ona w niej tępiona, bo stanowi przeszkodę we wbijaniu do uczniowskich głów absurdalnej papki informacyjnej, zwanej „realizacja programu nauczania”. Nie może więc być matura egzaminem z dojrzałości, ponieważ polska szkoła nigdy jej swoich klientów nie uczyła i nawet nie umiałaby jej sprawdzić. Jedyne bowiem co umie sprawdzić, a i to nie najlepiej, to „stopień opanowania programu nauczania” czyli wyuczenie się na krótką metę pewnej ilości informacji."”